czwartek, 20 września 2012

Melancholia, jedwabniki, "niemieckie morze"

Skończyłam czytać Pierścienie Saturna. Dziś, w metrze, kierunek Młociny.


Jest w tej książce - i takim pisaniu - coś, co zdecydowanie mnie urzeka. Melodia frazy, dobór słów, umiejętność oddawania nastroju i ta dziwna przypadłość, którą niewątpliwie dzielę z narratorem: przeżywania życia trochę w swojej głowie. Mnie też gdzieś znikają godziny, albo wydaje mi się, że jestem gdzieś indziej, niż jestem. Zdecydowanie zbyt osobiście odbieram pogodę i pejzaże.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Definitivamente soy un loco con una cabina de policía.

Dlaczego cieszę się, że po jakimś strasznie długim czasie Doctor Who wraca, wraca, wraca? (Siódmy sezon, w grudniu nowa towarzyszka, w 2013 pięćdziesiąt lat serialu). Czy wystarczy za usprawiedliwienie, że:
  • uwielbiam, gdy dobro zwycięża,
  • lubię się śmiać z rzeczy obiektywnie mało śmiesznych (patrz: tytuł notki),
  • Karen Gillan jest naprawdę śliczna i ruda, ale to dobrze, że Amy Pond znika (chyba, że w tym sezonie okaże się być Amy z The Girl Who Waited),
  • porozkoszuję się tymi odcinkami z Rorym, które nam jeszcze zostały,
  • moje życie będzie miało pewien porządek: od soboty do soboty,
  • w pierwszym odcinku Dalekowie, później Weeping Angels i River Song?


Wystarczy. I cieszę się okrutnie, tak po prostu. 

niedziela, 22 lipca 2012

The Newsroom

HBO kręci dobre seriale. Wczoraj, napisawszy trzy notki, których nie mogę opublikować, postanowiłam włączyć The Newsroom, którego zwiastun widziałam tu i ówdzie, i którego nie skreśliłam od razu, bo tematem jest dziennikarstwo telewizyjne, a ja kiedyś chciałam być dziennikarką. (Potem odkryłam, że silniejszą od potrzeby pisania jest moja niechęć do ludzi, więc odpuściłam i zostałam niszową blogerką).

[Spojlerów prawie nie ma. Prawie, powtarzam]. 


Newsroom uwodzi widza od pierwszej sceny dialogami. Jestem fanką dobrych scenariuszy i uważam, że najlepsza realizacja (bo fanką ładnych seriali też jestem) nie uratuje kiepskich dialogów. Bo o ile  owszem, żyjemy w kulturze obrazkowej, o tyle głębszej treści wyrazić inaczej nie sposób. W każdym razie, wracając do meritum. Dialogi napisał Aaron Sorkin, którego pióro słyszałam wcześniej w The Social Network, filmie, który bardzo lubię właśnie za dialogi, muzykę Trenta Rezora i rude włosy Jesse Eisenberga.

dzienniczek [1]

Czytam: Pamięci, przemów Nabokova, Pierścienie Saturna W.G. Sebalda. Co chwilę wypisuję zdania i frazy.
Zmarł Andrzej Łapicki.
Mija pięć lat od śmierci Nahacza, trzydzieści trzy od śmierci Stachury. Jeden z drugim mieli w sobie pociągającą mnie bezkompromisowość, życiopisanie. Ja je ciągle odkładam na półkę kiedyś, bo tak samo jak porażki boję się sukcesu. Nie daję sobie więc szansy ani na jedno, ani na drugie.

W najbliższym czasie: o Saturnie, Freddym, autobiografii VN i sierpniu w Warszawie. Oraz o Kronikach Bustosa Domecqa. 


Albowiem na miłość boską, wreszcie będę pisać.


poniedziałek, 6 lutego 2012

Wisława. Notka okolicznościowa.

Z Wisławą mam ten problem, że nigdy nam nie było do siebie po drodze.
Nagle Wisława umarła. Wiem, że nie tak nagle, chorowała, miała 89 lat. Dla mnie nagle, dla mnie wszyscy poeci są nieśmiertelni, nie wyrosnę z tego nigdy.
Powiedziała mi o tym Malwina, w pracy. Jak przekazałam tę wiadomość kolegom w drugim końcu sali, usłyszałam: no to z noblistów został nam tylko Wałęsa.

Potem Internet zrobił się pełen Wisławy, wszędzie Wisława, na fb powstała nawet grupa postulująca kolejną zmianę nazwy Mostu Północnego w Warszawie pod uroczym jakże hasłem: Wisła dla Wisławy. Co za absurd. Taki nie w stylu Wisławy.

W każdym razie odkryłam, że Wisławę mam wszędzie dokoła, że mi się przewija w pisaniu, w czytaniu, w muzyce i zapamiętanych zdaniach. Czy to dlatego, że jest jej w ogóle wszędzie pełno, czy może dlatego, że wędruję takimi ścieżkami literatury i życia, po których, hipotetycznie, Wisława mogła przejść wybiegając swoimi wierszami przed siebie i czas? Czyli nie tak znowu nie po drodze, wynikałoby z tego, nam do siebie. Mnie i jej wierszom.

Zastanawiam się teraz nad charakterem naszej relacji: mojej i jej wierszy i chociaż słabo mi, jak wchodzę na Merlina z zamiarem zakupienia sobie jakiejś książki i widzę TYLKO Wisławę, tak na poważnie zastanawiam się nad przerobieniem dorobku Wisławy pod kątem rozliczeniowym, całościowo. W końcu czyż nie temu służyć powinna śmierć poetki, skoro już nastąpić musiała?