- uwielbiam, gdy dobro zwycięża,
- lubię się śmiać z rzeczy obiektywnie mało śmiesznych (patrz: tytuł notki),
- Karen Gillan jest naprawdę śliczna i ruda, ale to dobrze, że Amy Pond znika (chyba, że w tym sezonie okaże się być Amy z The Girl Who Waited),
- porozkoszuję się tymi odcinkami z Rorym, które nam jeszcze zostały,
- moje życie będzie miało pewien porządek: od soboty do soboty,
- w pierwszym odcinku Dalekowie, później Weeping Angels i River Song?
Wystarczy. I cieszę się okrutnie, tak po prostu.
Mnie akurat obecność Daleków specjalnie nie cieszy, ale czekam na inspektora Lestrade i dinozaury ;)
OdpowiedzUsuńej, napisałam Ci komenta, ale go chyba spamołap zeżarł. Coś mnie blogspot nie kocha ostatnio!
OdpowiedzUsuńa co napisałaś? (na pewno pamiętasz po miesiącu, prawda)?
Usuńtak ładnie napisałaś, że chyba się w końcu złamię i pooglądam :)
OdpowiedzUsuńto nie złamanie się, to przejście na właściwą stronę policyjnej budki! :)
Usuń