niedziela, 26 sierpnia 2012

Definitivamente soy un loco con una cabina de policía.

Dlaczego cieszę się, że po jakimś strasznie długim czasie Doctor Who wraca, wraca, wraca? (Siódmy sezon, w grudniu nowa towarzyszka, w 2013 pięćdziesiąt lat serialu). Czy wystarczy za usprawiedliwienie, że:
  • uwielbiam, gdy dobro zwycięża,
  • lubię się śmiać z rzeczy obiektywnie mało śmiesznych (patrz: tytuł notki),
  • Karen Gillan jest naprawdę śliczna i ruda, ale to dobrze, że Amy Pond znika (chyba, że w tym sezonie okaże się być Amy z The Girl Who Waited),
  • porozkoszuję się tymi odcinkami z Rorym, które nam jeszcze zostały,
  • moje życie będzie miało pewien porządek: od soboty do soboty,
  • w pierwszym odcinku Dalekowie, później Weeping Angels i River Song?


Wystarczy. I cieszę się okrutnie, tak po prostu. 

5 komentarzy:

  1. Mnie akurat obecność Daleków specjalnie nie cieszy, ale czekam na inspektora Lestrade i dinozaury ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ej, napisałam Ci komenta, ale go chyba spamołap zeżarł. Coś mnie blogspot nie kocha ostatnio!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co napisałaś? (na pewno pamiętasz po miesiącu, prawda)?

      Usuń
  3. tak ładnie napisałaś, że chyba się w końcu złamię i pooglądam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie złamanie się, to przejście na właściwą stronę policyjnej budki! :)

      Usuń