czwartek, 20 września 2012

Melancholia, jedwabniki, "niemieckie morze"

Skończyłam czytać Pierścienie Saturna. Dziś, w metrze, kierunek Młociny.


Jest w tej książce - i takim pisaniu - coś, co zdecydowanie mnie urzeka. Melodia frazy, dobór słów, umiejętność oddawania nastroju i ta dziwna przypadłość, którą niewątpliwie dzielę z narratorem: przeżywania życia trochę w swojej głowie. Mnie też gdzieś znikają godziny, albo wydaje mi się, że jestem gdzieś indziej, niż jestem. Zdecydowanie zbyt osobiście odbieram pogodę i pejzaże.