poniedziałek, 20 maja 2013

halo, halo


Przeczytałam ostatnio:

Małe lisy - bardzo dobre i bardzo chciałabym coś o tym napisać, ale to dopiero kiedy przeczytam tę książkę po raz drugi albo i trzeci;
Pył z landrynek - właśnie kończę, jest dziwny i specyficzny, wydana niby jako reportaż ale jest to reportaż odrealniony i jakby wyjęty z rzeczywistości;
Kolonie Knellera -  nie mogę się pozbyć z głowy tego pyłu i kurzu i pomysłu na zaświaty, które są jak ten świat, tylko trochę gorsze. Niby proste, a jakie zmyślne.

Na domiar złego dziś przyszły Noce bez nocy Leirisa a Pessoa w postaci numerów pięćsetnego i pięćset pierwszego LnŚ leży na widoku. Jakbym schowała to by nie kusił.

Jestem jako ta panna na wydaniu i ciągle tylko zapowiedzi daję.
Może się wreszcie wydam za ten mąż kulturalny i coś spłodzę, notkę jakąś albo coś.